„Nie odnajdziecie swojego Parajanova”. Ukraińska reżyserka opowiada o filmie.

Bo każdy ma swojego. W filmie możecie zobaczyć jedynie moją wizję i zaakceptować ją lub nie - mówiła już na samym wstępie Olena Fetisova. Po czym zabrała nas w podróż, w której pokazała „swojego” Parajanova. Spotkanie odbyło się po pokazie Paradżanow / Parajanov - jej filmu startującego w międzynarodowym konkursie debiutów ON AIR Tofifest.

- Mój przypadek to nie norma. Wielu twierdziło, że jestem walniętą blondynką, która zbyt wiele sobie wyobraża - śmieje się Olena Fetisova. - Nikt nie wierzył, że nam się uda. Nasza przygoda z filmem rozpoczęła się od europejskich warsztatów filmowych, które są organizowane dla takich wariatów jak my. Pomagają stworzyć coś na naprawdę dużą skalę – kontynuuje.


Olena Fetisova była jedyną Ukrainką, której udało się spełnić wymogi potrzebne, by otrzymać stypendium i rozpocząć prace nad filmem. Jednak cała droga, od powstania pomysłu na fabułę, aż po nakręcenie ostatnich scen, trwała ponad siedem lat. Co było najtrudniejsze? Jak się okazuje, pozyskanie funduszy potrzebnych na realizację tej nietypowej produkcji. Fetisova i Kozyr starania o dotacje rozpoczęli już w roku 2010, film premierę miał w lipcu roku 2013.


A skąd pomysł na obraz ukazujący sylwetkę legendy ukraińskiego kina, Siergieja Parajanova? Postać ta znana jest każdemu, kto o tym temacie ma choćby nikłe pojęcie. Obrosła ona już nieco w mit i stała się swoistą ikoną. Jednak dla Fetisovej ma wymiar nieco bardziej prywatny: - Ja praktycznie wychowałam się na planie. Moi dziadkowie byli powiązani z produkcją i często zabierali mnie ze sobą. Miałam okazję zetknąć się z Parajanovem osobiście, jako dziecko. Pamiętam, jakie wywarł na
mnie wrażenie. - wspominała.


Nieco dziwić może wybór konwencji filmu - fabuły, a nie dokumentu, w którym się wyspecjalizowała. Parajanov jest jej debiutem jeżeli chodzi o kino fabularne. Wytłumaczenie jest proste. Jak mówi twórczyni: - Parajanov jeszcze za życia sam stworzył własną legendę. Żaden dokument nie jest w stanie w pełni oddać złożoności ten postaci. Ukazać mógł to jedynie „film o artyście”: nieco szalonym, pełnym pasji, nieprzewidywalnym. - komentuje. - Jeśli ktoś chce poznać szczegóły biografii, niech poszuka w Googlach – śmieje się Fetisowa. - To miał być film fabularny.

Stworzenie takiego obrazu udało się to na tyle dobrze, że doprowadziło do łez byłą żonę reżysera, Svetlanę, która skomentowała obraz jedynie pytaniem: skąd wiesz, jak on zachowywał się w stosunku do mnie? Nieco odmienne zdanie mieli przyjaciele Parajanova, zdaniem których film przedstawiał zupełnie innego człowieka niż ten, którego znali.


Film wydaje się bardzo ważny w obecnej sytuacji politycznej. Jak wspomina Fetisova: „Obecnie młodzi ludzie walczą o siebie i swoją wolność tak samo jak kiedyś Parajanov. Za czasów Putina i innych dyktatorów ten obraz wydaje się bardzo aktualny.”

Aktualny i na pewno wart obejrzenia. Chociażby po to, żeby, jak mówi twórczyni, zobaczyć i się z nim nie zgodzić.

Kasia Łomotowska
Spotkanie z Oleną Fetisova i Volodymyrem Kozyrem po filmie "Paradżanow"

Komentarze