Od przyszłości przedstawionej w najnowszym filmie Bodo Koxa
dzieli nas zaledwie 13 lat. Wizja stałego nadzoru obywateli,
miejskiego krajobrazu tonącego w śmieciach i emocjonalnej
oziębłości budzi niepokój, ponieważ wiemy, że jest realna. Czy
miłość w takim świecie jest możliwa?
Człowiek z magicznym pudełkiem wydaje się być stworzony według
idealnego przepisu na kinowy hit we współczesnej Polsce. Zawiera
elementy, które budzą w nas silne emocje i zabierają w sferę
wspomnień i marzeń. Na pierwszym planie są charyzmatyczni główni
bohaterowie. On: szarmancki, nieco wycofany i przystojny. Ona:
zadziorna, piękna i wyzwolona. Miłosna gra między Adamem i Gorią
rozgrywa się głównie w świecie przyszłości, który łączy
nasze nadzieje o rozwoju technologii z obawą przed odebraniem
wolności i zburzeniem pokoju. Widz, podobnie jak Adam, jest
wprowadzany do tego świata poprzez bezpośrednie spotkania. Wspólnie
z nim przeżywamy zaskoczenie, gdy do stolika w burger barze dosiada
się kobieta, która wydaje się rozmawiać z samą sobą albo gdy
idziemy do nielegalnej kafejki internetowej i spotykamy osobliwego
barmana. Nikt nie tłumaczy co, jak i dlaczego, ale ten świat jest
na tyle nam bliski, że intuicyjnie wszystko rozumiemy.
Wraz z rozwojem opowieści akcja filmu zaczyna przenosić się w
przeszłość - także na tyle bliską, że z łatwością ją
rozpoznajemy i utożsamiamy się z nią. Musi minąć kilka scen,
zanim wyjaśni się czym są spowodowane te podróże w czasie, ale
film nie staje się przez to nudny. W międzyczasie rozwija się
romans Gorii i Adama, a także dowiadujemy się, kim jest Bernard.
Wszystko jest okraszone dobrze nam znaną i poruszającą oprawą
muzyczną. Kto nie nucił pod nosem piosenki Mieczysława Fogga albo
Maanamu, niech pierwszy rzuci kamieniem!
Wielowymiarowe przesłanie
Film pozornie opowiada o miłości potrafiącej pokonać wszelkie
granice czasoprzestrzeni. Jednak, gdy nieco zagłębimy się w jego
świat dostrzeżemy, że jest on pewnego rodzaju przestrogą przed
losem, który możemy sobie zgotować. Bodo Kox pokazuje Warszawę z
2030 roku - pełną kontrastów społecznych, nadzorujących
obywateli wojsk i nałożonych sankcji. Krajobraz stolicy z jednej
strony wygląda bardzo nowocześnie, z drugiej - zdewastowane i
opuszczone budynki wskazują na konflikt zbrojny, a śmieci w których
tonie miasto potwierdzają obawy o ekologicznej katastrofie. Jednak
najbardziej niepokojącym elementem w filmie Człowiek z magicznym
pudełkiem jest emocjonalna oziębłość. Widzimy ją w wyrachowaniu
Gorii czy w nieudzieleniu pomocy Bernardowi. Reżyser nie pokazuje
jednoznacznego wyjścia z tej sytuacji, ale wskazuje, jak złożoną
istotą jest człowiek i jak jego miłość może zdziałać cuda.
Można uznać to za kiczowate przesłanie i zapewne jest to prawdą.
Jednak uważam, że we współczesnych czasach pogoń za sukcesem i
pieniędzmi, stres i troska o swoje ego sprawia, że i tak o nim
zapominamy.
Lepsze jutro było wczoraj
Człowiek z magicznym pudełkiem ma potencjał na zdobycie
popularności za granicami naszego kraju. Opowiada o bardzo
elementarnych kwestiach dotyczących człowieczeństwa, których
każdy – bez względu na rasę, wychowanie, poglądy –
doświadcza. Mowa o potrzebie miłości i bliskości, o lęku przed
przyszłością i pragnieniu wolności. Mimo łatwej do przewidzenia
historii z przyjemnością obejrzę film drugi raz, ponieważ zmusza
on do myślenia. Jest pełen inteligentnego komizmu, budzi nadzieję
i zachęca do działania.
Pod koniec seansu pewnie wielu widzów zaczęło zastanawiać się,
jakiego wyboru by dokonało na miejscu Adama i Gorii: życie w
futurystycznej Warszawie 2030 czy powrót do zamierzchłych lat
pięćdziesiątych? Nie jest to tylko pytanie o materialną jakość
życia, ale przede wszystkim o relację z ludźmi i z otaczającym
światem. Moja decyzja była natychmiastowa: zamierzchłe lata
pięćdziesiąte. Nazwijcie mnie skostniałą sentymentalistką, ale
na obecną chwilę nie wyobrażam sobie życia w tak przedstawionej
przyszłości. Choć muszę przyznać, że chętnie bym wskoczyła w
futurystyczne ciuszki Gorii!
Lena Paracka
Komentarze
Prześlij komentarz