Oddana „córka rodziny” – recenzja chorwackiego filmu „Nie gap się w mój talerz” – konkurs ON AIR

Młoda chorwacka reżyserka Hana Jušić nakręciła bezkompromisowy debiut fabularny w kraju, gdzie codziennością nadal rządzą mężczyźni. Chociaż powoli zaczyna się to zmieniać, bo jak sama mówi w wywiadzie dla portalu Filmweb.pl, zmianę widać szczególnie w przemyśle filmowym: Niektórzy mówią, że w kinie chorwackim widać dziś falę kobiet. Moim zdaniem te czasy, gdy filmy kręcili wyłącznie heteroseksualni, butni ważniacy, bezpowrotnie minęły.


Wszyscy wiemy, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. 24-letnia Marijanna, w którą wciela się debiutująca aktorka Mia Petričević, mieszka w prowincjonalnym chorwackim miasteczku, z którego nigdy nie wyjeżdżała – ani do Zagrzebia, ani na nadmorskie plaże. Jej życie podporządkowane jest rytmowi dnia narzuconemu przez apodyktycznego ojca (Zlatko Buric), który decyduje za całą rodzinę, ale i poszczególnych jej członków – prawie 40-letniego opóźnionego umysłowo syna Zorana (Nikša Butijer) oraz zahukanej żony (Arijana Čulina). Do czasu, gdy w wyniku zawału zostaje przykuty do łóżka i wtedy role się odwracają. Od tej pory utrzymanie rodziny spoczywać będzie na barkach Marijanny.

Reżyserka porusza w swoim debiucie kilka ważnych kwestii społecznych, które dotyczą głównie kraju, w którym się urodziła i wychowała, czyli Chorwacji – państwa kojarzącego nam się ze słonecznymi plażami i wakacyjnym odpoczynkiem – co okazuje się piękną iluzją, sprzedawaną Europejczykom w broszurach przez biura podróży. Prawdziwe życie w tym kraju jest dalekie od kolorowych plaż i zabawy. Szczególnie trudno jest w tym wszystkim kobietom. Nadal panuje tam silnie zakorzeniony patriarchat, w którym to mężczyźni decydują o losach kobiet, a te muszą poddać się ich woli.


Marijana jest nieszczęśliwa i zupełnie samotna, z całą pewnością chętnie wyrwałaby się z tej rodzinnej matni. Mimo to, nie jest postacią bierną, młoda reżyserka wyposażyła swoją bohaterkę w niebywałą siłę charakteru, która umożliwia jej przełamanie dotychczasowych stereotypów. Tylko dzięki męskiemu pierwiastkowi, który w niej tkwi, Marijanna potrafi przetrwać wszelkie upokorzenia, spotykające ją na co dzień ze strony sfrustrowanego ojca, czy zazdrosnych o jej sukcesy w pracy koleżanek. W tym szorstkim i nieprzyjaznym świecie dziewczyna mimo wszystko chce decydować sama o sobie. Stąd też biorą się jej dość przypadkowe i ryzykowne kontakty seksualne ze starszymi od niej mężczyznami. Wydaje jej się, że w ten sposób zdobędzie władzę nad swoim życiem.


Co najważniejsze, Hana Jušić rozprawia się w tym filmie z mitem wolności. Bo cóż ona właściwie znaczy? Wydaje się, że w każdej kulturze i dla każdego człowieka wolność przybiera zupełnie inny wymiar. Czy Marijanna byłaby wolna, gdyby porzuciła rodzinny ciężar i uciekła daleko od domu, na przykład do Zagrzebia? Czy paradoksalnie to, że zostałaby z rodziną i wzięła na swoje barki pełną odpowiedzialność za chorego ojca, brata wymagającego stałej opieki i niepracującą matkę, dałoby jej spełnienie i wolność? Każdy z nas znalazł się kiedyś, albo może dopiero znajdzie się w podobnej sytuacji. To gdzie się urodziliśmy, jaka otacza nas kultura, to jakich mamy rodziców, w dużej mierze determinuje nasze życiowe wybory. Jak należałoby postąpić w sytuacji wyboru między sobą, a rodziną? Jaką drogą podąży Marijanna?

Polecam wywiad z reżyserką filmu „Nie gap się na mój talerz” Haną Jušić, który ukazał się na portalu Filmweb.pl

Anna Skoczek

Komentarze