„Zostałam aktorką, żeby przeżywać skrajne, emocjonalne stany” – relacja ze spotkania z Sonją Richter

Myślę, że dlatego zostałam aktorką, żeby przeżywać skrajne, emocjonalne stany, ale też żeby badać rzeczy, których nie rozumiem – mówiła Sonja Richter na wtorkowym spotkaniu z widzami w CKK Jordanki. W ramach sekcji „Forward: Sonja Richter” wyświetlany był film „Kobieta w klatce”, w którym tytułową rolę zagrała jurorka konkursu On Air na tegorocznym Festiwalu. Aktorka opowiadała o pracy nad filmem, przygotowaniach do roli, a także o tym, skąd jej zdaniem bierze się specyficzny, ciężki klimat skandynawskich kryminałów.
  
fot. Wojtek Szabelski (freeepress.pl)

Nie zdecydowałam się na udział w filmie ze względu na książkę, nie jestem miłośniczką kryminałów – mówiła aktorka. Przyjęła rolę ze względu na znajomość z reżyserem (Mikkel Nørgaard) i producentem, poza tym było to dla niej duże wyzwanie warsztatowe. Oczywiście czytałam książkę, przeprowadziłam też research, żeby przygotować się do roli osoby trzymanej przez lata w całkowitej izolacji (…) myślę, że te badania, które zrobiłam przygotowując się do tej roli w jakiś sposób ze mną zostały, wpłynęły na wybór następnych ról, jakie zagrałam, może nie na wybór, ale wysyp następnych propozycji. Rola była też wymagająca fizycznie – przed zdjęciami Richter przybrała na wadze około 7 kilogramów, a podczas pracy na planie zrzuciła około 11-12 kilogramów. Efekt był tak widoczny, że znajomi zaczynali się o mnie martwić i myśleli, że jestem chora.

Spytana o to, skąd w skandynawskim kinie i książkach tyle przemocy, zwłaszcza wobec kobiet, aktorka odpowiedziała, że nie sądzi, żeby było tam więcej przemocy niż gdzie indziej. Być może autorzy próbują pokazać, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Nie zgadza się też z opinią, że w Danii – jak głosi stereotyp – żyją praktycznie sami szczęśliwi ludzie. W Danii mawiamy, że jesteśmy najszczęśliwszym krajem na świecie. Może nawet jesteśmy, ale to nie znaczy, że nie ma u nas przemocy. Według aktorki takie twierdzenia są wręcz niebezpieczne: myślimy, że mamy wszystko czego chcemy, dobrą opiekę społeczną, myślimy, że mamy równe szanse, ale to kłamstwo, tak nie jest – byłam tego świadkiem.

Sonja Richter opowiadała również o filmie „Kobieta, która pragnie mężczyzny”, w którym wystąpiła razem z Marcinem Dorocińskim. Według niej film nie został do końca dobrze zrozumiany, dla niej to opowieść o przemocy wobec kobiet, tej zewnętrznej, ale także tej zinternalizowanej, którą kobiety zadają same sobie. Samą pracę nad filmem wspomina bardzo dobrze, cieszyła ją też możliwość współpracy z polskim aktorem. Zdałam sobie sprawę, jakie to dziwne, że mamy do siebie tak blisko – z Kopenhagi do Warszawy jest godzina lotu samolotem – a tak mało się znamy, nie znamy nawzajem swoich filmów, swoich gwiazd.

Aktorka współpracowała również z Tommym Lee Jonesem. Dostałam od agentki e-maila z zapytaniem, czy chciałabym zagrać w tym filmie, czy mam czas – mówiła o filmie „Eskorta”. Odpisałam: „Tak!”. To było pierwsze i – jak dotąd – ostatnie zetknięcie aktorki z amerykańskim przemysłem filmowym. Spytana o różnice w pracy nad filmami w Danii i Ameryce odpowiedziała, że ta stosunkowo niewielka – jak na hollywoodzkie realia – produkcja była dużo większa, niż cokolwiek, w czym wcześniej brała udział. Inne było też podejście reżysera: dawał aktorom więcej swobody niż duńscy twórcy, poza tym zdradził jej kilka sekretów warsztatu operatorskiego. Przygodą była też dla niej możliwość wystąpienia w westernie, co według niej jest marzeniem prawie każdego aktora.

Zapraszamy na kolejne filmy w sekcji „Forward: Sonja Richter”:

Otwarte serca
reż. Susanne Bier
22.10, 14:00: Od Nowa – duża scena

Kobieta, która pragnęła mężczyzny
reż. Per Fly
23.10, 12:30: CKK Jordanki

Marek Sofij

Komentarze