Dostrzegł człowieka w drugim człowieku. Spotkanie po filmie „Nauka chodzenia”

Temat więzienia, kryminału i ogólnie pojętej przestępczości nie jest lekki, łatwy i przyjemny. Na szczęście Tofifest nie lubi konwenansów, a projekcją filmu dokumentalnego „Nauka chodzenia” po raz kolejny udowodnił nam, że lubi wyzwania.

fot. Adrian Chmielewski (freeepress.pl)

Oprócz seansu filmowego w sali kameralnej CKK Jordanki podczas spotkania naszymi gośćmi byli: bohater filmu „Nauka chodzenia” – Piotr Mudyn, a także producent filmu – Dawid Janicki oraz reżyser i scenarzysta – Marcin Kopeć.

Sztuką jest umiejętność słuchania innych

Zdjęcia do filmu trwały około 30 dni, a ich efektem było 70 godzin nagranego materiału. Z tego powstało 51 min gotowego dzieła. Producent i reżyser zdradzili nam jak wybrać najlepsze ujęcia. Trzeba po prostu umieć słuchać innych i wyzbyć się przekonania o posiadaniu wiedzy absolutnej. Film musi być całością i czasami fragmenty wydające się być perełkami trzeba z bólem serca wyrzucić, gdyż nie pasują do reszty.


Wlazła mu z kamerą do życia

Niełatwo jest opowiedzieć komuś swoją historię. A jeszcze ciężej jest to robić osobie, która tą historię ma aż nadto burzliwą, nacechowaną agresją, złością i bólem. Takie życie miał główny bohater filmu dokumentalnego „Nauka chodzenia”. Pomimo zła, które go spotkało pozwolił nam się poznać i pokazał ciemną stronę swojego życia. Dlaczego się na to zdecydował? Jak sam powiedział, to nie była ani terapia, ani spowiedź. On po prostu odpowiadał na pytania zadawane przez artystkę i malarkę - Magdalenę Kara-Sajek, która potem zilustrowała jego historię. Otworzył się po to, aby dać innym motywację do zmian i pokazać, że nigdy nie jest na nie za późno.

Mój pomysł na życie nie zadziałał

Co okazało się punktem zwrotnym w życiu Piotra Mudyna? Jego pomysł na życie nie zadziałał. Szukał prawd wszechświata i ich nie znalazł. Chciał, żeby ludzie się go bali, bo jeśli będą się bali, będą go szanowali, jednak to również nie poskutkowało. Siłą niosącą pomoc okazało się coś, co wcześniej uważał za największą słabość - miłość. Jednak ciężko jest w nią uwierzyć, kiedy zapomniało się, co ona oznacza.


Ania Gamelska

Komentarze