Emocjonalny roller coaster kameralnego przyjęcia. Recenzja "The Party"

Reżyserka i autorka scenariusza - Sally Potter po raz kolejny przenosi na widza głębokie namiętności swych bohaterów. Zaskakuje jednak jego zupełnie świeżą formą sceniczną. Nie jest to bowiem film "z epoki", ani kostiumowy jak w przypadku jej słynnego Orlando (1992).

Tym razem dostajemy scenariusz kształtem przypominający sztukę teatralną, film zamyka się w jednym wieczorze. Kiedy to Jane (Kristin Scott Thomas) przygotowuje tytułową uroczystość by uczcić swój sukces zawodowy w gronie bliskich. Traf chce, że jest ich razem siedmioro, zamknięci zostają w przestrzeni domu Jane i Billa, a widz  pełni rolę świadka tych niebywałych interakcji.

 Reżyserka przeplata ze sobą w dialogach aktualne problemy polityczne, tematy trendujące w mass mediach, a także uniwersalne prawdy życiowe. Żartuje sobie z powagi jaką kierowała się przy tworzeniu wcześniejszych filmów. Tym razem jej bohaterowie nie są jedynie ideami stworzonymi do głębokich analiz. Traktuje ich realizmem, pozwala bez barier spierać się o przyziemne kwestie ideowe, trywializując jednocześnie motta wielkich filozofów. No bo czym są słowa Wergiliusza kiedy, człowiekowi życie rozpada się w przeciągu wieczoru.

Energia całego filmu może na myśl przywołać Rzeź (2011) Romana Polańskiego. Który w podobnie krótkim czasie, The Party trwa jedynie 70 minut, był w stanie zbudować wachlarz napięć między każdym z bohaterów. Sally Potter również gra widzom na nerwach, każda wymiana zdań zdaje się mieć krytyczny wpływ na przebieg wydarzeń. Dlatego z trudem możemy ocenić, co nastąpi za moment. Zapowiedzią tej przejażdżki w brutalnie czarny humor, jest pierwsze ujęcie pojawiające się przed napisami. Pani domu symbolicznie otwiera przed nami drzwi - tak zaproszeni zostajemy na przyjęcie w The Party, jako obserwatorzy ekranowego teatru absurdu.

Najnowszy film Sally Potter wprowadza widza w trans pełen śmiechu i zupełnie tragicznych wydarzeń, pozostawiając nadal miejsce na prawdziwe chwile wzruszenia. Bacznie słuchając dialogów, nie da się uwierzyć, że sprawy zaszły tak daleko, w tak krótkim czasie. Oczywiście sukces bohaterki trzeba uczcić, ale czy niezbędne jest do tego in vitro i niemiecki trener personalny? Autorka pokazuje, że właśnie ten sposób zapewnia idealną zabawę na tym kameralnym przyjęciu. The Party nie można przegapić!

  

Anna Badziąg

Komentarze