Nowa
plemienność, choroba męcząca współczesne kino, tworzenie sztucznego języka,
problem eksploatacji natury przez człowieka oraz wizja końca naszej cywilizacji
– o tym wszystkim opowiadał Zbigniew Libera na spotkaniu po pokazie swojego
nowego filmu Walser.
19 października artysta
był gościem Festiwalu TOFIFEST, na którym zaprezentowano jego najnowszy film.
Projekcja i spotkanie odbyły się w chyba najbardziej adekwatnym dla tego twórcy
miejscu, czyli w Centrum Sztuki Współczesnej.
Na początku dyskusja
toczyła się wokół Walsera. Zdjęcia do
filmu robione były na Słowenii. Reżyser uzasadniał wybór miejsca dość
prozaicznym czynnikiem, a mianowicie wyższą temperaturą, aby aktorzy mogli
swobodnie przebywać rozebrani na zewnątrz jesienią. Libera poszukiwał do
swojego filmu także bujniejszej przyrody i znalazł ją tam. Czas filmu to bliżej nieokreślona przyszłość.
Autor podkreślił jednak odejście od tradycyjnej konwencji science-fiction,
która przedstawia wizje świata radykalnie odmiennego od teraźniejszości.
Libera twierdzi, że
przyszłość nie będzie tak bardzo różnić się od teraźniejszości. Podkreślił, że wcale
nie musi się wiązać z ultranowoczesnymi technologiami, a nawet, że być może cofniemy
się do świata plemiennego. Autor podsumował tę część mówiąc, że przyszłość może
właśnie stanowić koniec cywilizacji, w jakiej żyjemy obecnie. Padło także
pytanie o kategorię „nowej plemienności”. Libera podał tu przykład konfliktu
Bydgoszczy i Torunia lub walki kibiców poszczególnych drużyn piłkarskich. Twierdzi
on, że człowieka współczesnego od plemiennego różni przede wszystkim sposób
komunikacji. Ten pierwszy zatracił umiejętności porozumiewania się ze światem
poprzez zmysły, takie jak węch. W tym miejscu pojawiły się pewne wątki
ekologiczne – Libera wspomniał, że współcześnie ludzie traktują naturę w sposób
instrumentalny i myślą głównie o jej eksploatacji.
Nie dziwi, że jedno z
pierwszych pytań dotyczyło mowy, którą posługują się bohaterowie Walsera. Język plemienia Conteheli
został stworzony przez wybitnego tłumacza i poliglotę, Roberta Stillera. Sam Libera
podkreślił, że zależało mu na wykreowaniu pełnego systemu, z jego strukturami
gramatycznymi, tak, aby aktorzy zaczęli myśleć w tym języku. Ciekawostką jest
fakt, że w mowie Conteheli prawie nic nie da się powiedzieć w czasie przeszłym,
co oznaczać ma, iż wyraża się nim to, co teraźniejsze.
Dyskusja o Walserze przerodziła się w krótkie
rozważania nad kondycją filmu. Zdaniem Zbigniewa Libery współczesne kino, w tym
także polskie, cierpi na pewien rodzaj „choroby”. Gość określił ją jako „gazetowość”,
przejawiającą się jako suchym i werystycznym relacjonowaniem opowieści. Dla
Libery kino ma sens wtedy, kiedy przy pomocy kamery chce pokazać coś, co bez
niej byłoby niewidoczne. Jego działalność filmowa, w tym Walser, ma być próbą wyciągnięcia X Muzy z tej „gazetowości”.
Podczas rozmowy pojawił się także wątek relacji między
sztuką plastyczną a filmem. Zbigniew Libera podkreślił wyraźnie różnicę między
filmem a video-artem. Pierwsza dyscyplina charakteryzuje się określonym
językiem. Reżyserzy z reguły starają się przestrzegać wypracowanych zasad
estetycznych. Z kolei twórcy video-artu, zdaniem gościa, mają lekceważyć zasady
poetyki filmu. Różni się też praca z aktorami – w przypadku sztuki video praktycznie
jej nie ma, aktorzy przed kamerą mogą być po prostu sobą. Libera podkreślił, że
nigdy nie chciał, aby kojarzono go z video-artem, choć paradoksalnie uznawany
jest za jednego z prekursorów tej dziedziny sztuki w Polsce.
Artur Eichhorst
Komentarze
Prześlij komentarz