Marcel Woźniak szachuje.

Nasi w natarciu. Z lekkim poślizgiem, ale publikujemy fragmenty wywiadu jakiego udzielił dwutygodnikowi kulturalnemu "Kwadrat" nasz festiwalowy rzecznik i filmowiec Marcel Woźniak. O czym mówił? Oczywiście o powstającej właśnie "Caissie", najnowszym filmie z Torunia rodem.

"Kwadrat" to bardzo fajne przedsięwzięcie kulturalne związane z dziennikami Express Bydgoski i Nowości toruńskie. A wywiad przeprowadziła znana z redagowania znakomitego pisma life-culture "Musli", Magda Wichrowska. Znajdziecie go w całości tutaj: http://www.express.bydgoski.pl/look/kwadrat/issue.pl

A poniżej najciekawsze fragmenty

– Nie mamy szkoły, czy studia filmowego, ale nadrabiają to ludzie pełni zapału – o pracy nad filmem „Caissa” Magdzie Wichrowskiej opowiada reżyser Marcel Woźniak (na zdjęciu na planie "Caissy").

Wichrowska: Muszą zadać Ci to pytanie! Grasz w szachy?

Woźniak: Ostatnio tylko w sieci. Kiedyś sportowo, przez osiem lat. Są ważnym elementem Twojego filmu. Opowiedz o tym. Kiedy jako dzieciak zgłębiałem tajniki tej gry, najbardziej fascynowały mnie dykteryjki, historie ludzi. Bobby Fischer kiedy został mistrzem świata... zniknął. Alechin ma szachownicę na... swoim grobie. Botwinnik – trzykrotny mistrz świata – najlepsze ruchy... wyśnił. Turnieje, sale pełne ludzi, i tykanie zegarów, i ruch, i uderzenie w zegar, ktoś gdzieś podrywa się z krzesła, gdzie indziej facet wali głową w blat... Ostatnia partia rundy, sto osób dookoła, chorągiewka na zegarze ledwo wisi, pod kątem nie widać dobrze, czy zostało dwadzieścia, czy czterdzieści sekund, naprzeciwko ciebie były mistrz Polski, starszy pan z okularami w rogowej oprawie, coś tam mamrocze, za plecami ktoś knuje, że już po partii, a ty liczysz, i liczysz, i liczysz, i gdy już pola zlewają ci się w jedno, to wtedy przeciwnik odskakuje od stołu jak oparzony i krzyczy: - Panie sędzio! Jakimi ja gram?! Białymi czy czarnymi? (śmiech) To niesamowite, że przez dziesięć godzin gry możesz myśleć tylko w kategoriach matematyki i piękna. Bo szachy są piękne.

(...)

„Caissa” z tego co wiem nie jest domknięta przez jedno spojrzenie. Rzeczywistość poznajemy tu z perspektywy kilku osób. Zakończenie też pozostanie otwarte?
Fascynują mnie „mgnienia”. Takie chwile, umykające jak fotony. Te przebłyski, co przychodzą i odchodzą. I nigdy nie wiemy, kiedy ktoś inny przeżywa to samo, co my. „Caissa” to historia złożona z całkiem banalnych tez, które czynią życie tak śmiertelnie ważnym. Kuba, Tomek, Wiktoria, Kacper, Kasia, Dziadek, każdy z nich ma po prostu swoje życie. I każdy ma swoje „mgnienie”. Swoją partię. Zakończenie będzie trochę ukłonem w stronę dawnych mistrzów. Mam nadzieję, że nie przewrócą się w grobie.


Toruń jest miastem przychylnym inicjatywom filmowy – mam na myśli festiwale – jak to wygląda z perspektywy reżysera, który stawia pierwsze filmowe kroki i potrzebuje wsparcia, choćby finansowego?
Ciężko mi to ocenić, dopiero zaczynam tę przygodę. Nie mamy szkoły, czy studia filmowego, ale nadrabiają to ludzie pełni zapału. Organizatorzy Tofifestu, organizatorzy z WOAK-u, Marcin Gładych, Rysiek Kruk, Jacek Banach, a w Bydgoszczy Marcin Sauter, Maciej Cuske, Mikołaj i Adam, o których już wspominałem, młodzi filmowcy, czy Tumult. Kręci się filmy, tylko, że trudniej. Nie robimy tu etiud w Szkole Filmowej, tylko zbieramy się ze znajomymi. Ktoś ma kamerę, ktoś ma tyczkę. Ktoś zna aktora i robimy. Czasem miasto pomoże, jak w tym roku mi i Sebastianowi Płocharskiemu. Pytałem ostatnio jednego producenta, dlaczego z Torunia nie można zrobić drugiego Sandomierza, nakręcić tu czegoś z prawdziwego zdarzenia. „Proszę pana, bo Sandomierz, to mogliśmy zamknąć na cztery spusty, kręcić gdzie chcemy, i jeszcze nam za to podziękowali”. W Toruniu chyba by to nie przeszło. Ale może przejdzie? Potrzebny jest Regionalny Fundusz Filmowy. To jest też tak, sponsorów trzeba przyzwyczaić do tego, że coś im się opłaca. Jak będziemy chcieli to nam się uda. I w Toruniu, i w Bydgoszczy. Albo w Solcu. (śmiech).

(...)

Podczas tegorocznego festiwalu Tofifest widzowie obejrzeli trailer Twojego filmu, jest on też dostępny w sieci. Robiłeś rekonesans – jakie wrażenia?
Łukasz zrobił go specjalnie na festiwal, z niekompletnego jeszcze przecież materiału filmowego, więc i tak wyszło nieźle. Ale to chyba pytanie do publiczności.



(...)

Kiedy planujesz premierę?
Coming soon, chyba tym zwrotem się wykręcę. Mam nadzieję, że do jesieni.

W takim razie oby do jesieni! Zaczęliśmy rozmowę od gry w szachy. Odpowiedz – życie to gra?
Na to by wychodziło.

Marcel Woźniak – redaktor naczelny orbiTorun.pl, filmowiec, stypendysta prezydenta Torunia w dziedzinie kultury, rzecznik prasowy MFF Tofifest, współorganizator festiwalu „Przejrzeć Polańskiego”. Ze scenariuszem „Caissy” wygrał konkurs One Movie Project w 2010 roku. Aktor, 20 lipca w Klubie pod Jaszczurami w Krakowie odbył się premierowy pokaz filmu „Fakestories.net” z jego udziałem. U Marcina Gładycha w „Panopticonie” ma zagrać Jerzego Popiełuszkę.

Komentarze

Prześlij komentarz