Ludzie
chodzą na filmy, bo w ich życiu nic się nie dzieje. Chcą obejrzeć kogoś z równe
nudnym życiem, by ich własne nie wydawało się najgorsze, albo przeciwnie kogoś,
komu ciągle się coś przytrafia, by zobaczyć jak wygląda inne życie – mówił
podczas wtorkowego spotkania Ireneusz Grzyb, reżyser i scenarzysta filmu Małe
stłuczki.
fot. Paula Gałązka |
Od samego początku realizatorzy nie mieli zamiaru opowiadać o całym świecie. Małe sztuczki to efekt znudzenia filmami o ludziach, którym wiecznie się coś przytrafia i to bardzo często na siłę. Pytany o swoją inspiracje dla filmu reżyser stwierdził: Chcieliśmy po prostu zrobić film o ludziach, którym nic się nie przytrafia. Jednak w opinii osób zgromadzonych na spotkaniu, film jest historią o kuleczkach, które wpadają na siebie i odbijają się. A wszystko po to, aby zachować granicę między własną wolnością i niezależnością, a potrzebą bliskości z drugą osobą.
Podczas spotkania
uczestnicy dowiedzieli się, że film początkowo miał być pokazany wyłącznie bliskim
znajomym oraz przyjaciołom twórców. Jednak z czasem bliskie grono trochę się
powiększyło, a to wszystko ku uciesze autorów.
Ten
film jest tak właściwie o tym jak trudno nawiązywać relacje, jak trudno jest w
tych relacjach wytrzymać i jak trudno jest tak naprawdę zdefiniować relacje w
naszej rzeczywistości - przyznał Grzyb. Nierealne dialogi
mają odzwierciedlać to, iż w rzeczywistości ludzie nie mówią do końca tego, co
chcieliby powiedzieć. Bohaterowie filmu
są szczególnym przypadkiem: Asia (Helena Sujecka) nie chce, aby ktoś się do niej zbliżył, a Kasia (Agnieszka Pawełkiewicz) i Piotr (Szymon Czacki) doskonale wiedzą, że taka próba będzie oznaczać koniec ich znajomości. To właśnie z ich relacji wynika sposób rozmawiania, który pozwala zachować dystans.
są szczególnym przypadkiem: Asia (Helena Sujecka) nie chce, aby ktoś się do niej zbliżył, a Kasia (Agnieszka Pawełkiewicz) i Piotr (Szymon Czacki) doskonale wiedzą, że taka próba będzie oznaczać koniec ich znajomości. To właśnie z ich relacji wynika sposób rozmawiania, który pozwala zachować dystans.
Ireneusz Grzyb zdradził
również, że współpraca z zespołem Enchanted Hunters, który w całości odpowiada
za muzykę w filmie, była zupełnym przypadkiem. Reżyser przyznał, że zanim
scenariusz trafił do Agnieszki Gowin, odrzucony był wiele razy. Ale gdy już go
otrzymała była jedyną, która nie zapytała o motywację bohaterów, gdyż
zrozumiała je od razu.
Ciekawość pytających
wzbudziła paczka, która pojawiła się w filmie, a której zawartość nie została
zdradzona. Twórca filmu przyznał, że tak samo jak widzowie, ekipa filmowa nie
znała jej zawartości gdyż, nigdy nie została otwarta. Jest to ukłon w stronę kina drogi i filmu akcji. To jedyny wątek w
całym filmie, który ma początek, środek i koniec - bohaterowie zabierają
paczkę, jadą z nią na miejsce i zostawiają. Byłem bardzo dumny z tej sekwencji,
z jej dynamiczności… Ostatecznie sekret paczki znają scenografki, które
przygotowywały pakunek.
Małe stłuczki są próbą
przedstawienia rzeczy, które autorom naprawdę się przydarzyły. Chcieli tym
obrazem pokazać rzeczywistość taką jaką ją widzą, a nie taką jak powinno się ją
w filmie pokazywać, żeby została ona przyjęta za rzeczywistość.
Relacja ze spotkania po projekcji "Małe stłuczki" reż. Ireneusz Grzyb
Paula Gałązka
W mojej ocenie warto zaufać firmie Auto Szyby "Karad" www.autoszybykarad.pl – mają dużą wiedzę i doświadczenie, jeśli chodzi o wymianę szyb.
OdpowiedzUsuń