Temat wolności i jej braku w Polsce powraca jak bumerang, powodując
przy tym wiele kontrowersji. Tofifest lubi wyzwania i po raz kolejny ukazuje
wielowymiarowość pragnień jednostki. O tym, czy niezależność zawsze jest w
cenie i czy życie pisze najlepsze scenariusze, dyskutowano wczoraj w toruńskiej
Od Nowie.
Spotkanie w Od Nowie |
Piątkowy wieczór, kameralna
atmosfera i krótki seans lokalnych filmów, które na pierwszy rzut oka zdają się
być względem siebie zupełnie inne. Mieszanka wymagająca – traktująca o ludzkich
pragnieniach i napotykanych trudnościach oraz klęskach z powodu braku wolności
w wymiarze wewnętrznym i politycznym. Ewelina Szostkowa, odgrywająca główną
rolę w filmie pt. Głód, mówi jednak
jasno: "temat podejmowany w filmie jest nieustannie aktualny". Zdaje
się, że szczególnie dla Polski, czyli kraju znajdującego się obecnie gdzieś „pomiędzy".
Drastyczna metafora w formie
bajki
Inspiracją do powstania filmu Głód była jedna z największych
europejskich tragedii – Wielki Głód na
Ukrainie. Marika Krajniewska, reżyserka i scenarzystka filmu, nie podeszła jednak do tego dzieła jak
do zwykłej danej statystycznej. Dla realizatorki opowieść jest przede wszystkim
przedstawieniem tragedii jednostki oraz rodzin. Szukając informacji na temat
Wielkiego Głodu, możemy odnaleźć jedynie suche dane: w latach 1932–1933 zmarło
między 3 a 6 milionów ludzi. Brak szczegółów i jednoznacznych danych. Historia
na temat tych zdarzeń zdaje się milczeć. Każda ze zmarłych osób zasługuje na
iskierkę pamięci i współczucia nas wszystkich. Dzieło filmowe zostało w
nowatorski sposób przyrównane do bajki, w której dziewczynka z zapałkami staje
się alegorią klęski głodu.
Głód powstawał długo, bo aż 3,5 roku. Powodów jest kilka -
zaczynając od skąpego budżetu, poprzez oczekiwanie na osoby pretendujące do ról
aktorskich, kończąc na potrzebie czasu, aby oswoić się z trudnym tematem filmu.
Aktorka pierwszoplanowa, Ewelina
Szostkowa, która również uczestniczyła w spotkaniu, odniosła się do filmu
bardzo osobiście. Jak sama mówi, Wielki Głód nie jest tylko zamierzchłą
historią, która się zdarzała i nigdy nie powróci. „To się ciągle dzieje, to nie
jest tylko historia”. Podobne schematy cały czas się powtarzają w różnych
miejscach na Ziemi.
Osobowość nieoczywista
Równocześnie na tym samym
spotkaniu znalazł się pochodzący z grodu Kopernika Zbyszek Cołbecki, czyli
główny bohater produkcji Ziggy Dust,
a także reżyser Ryszard Kruk. Ten film traktuje z kolei o wolności i
niepokorności twórczej. Dzieło powstawało 1,5 roku i zaowocowało tak dużym
zapasem materiałów filmowych, że wybranie najbardziej udanych momentów
stanowiło spory problem. Jak wspomniał reżyser, na efekt końcowy złożyło się
kilka składowych: fajny pomysł, świetny montaż i znakomity research archiwalny,
który jest bardzo ważny w przypadku takich produkcji.
„Nie wiem co się z tym krajem
dzieje” - tymi słowami Ziggy Dust podsumował polskie realia. W filmie dokumentalnym
o jego osobie dowiedzieliśmy się, jak wyglądały jego dotychczasowe losy. Jak
sam wspomniał, to nie ma być jego pomnik, lecz zbiór ujawnionych elementów z
jego życia. A ono było bardzo różne, zaczynając od przejęcia zakładu
zegarmistrzowskiego po ojcu, poprzez karierę toruńskiego punka, do wędrówki po
Europie w poszukiwaniu wolności. Zatrzymał się w Londynie, gdzie dzięki
kreatywności i wolnemu umysłowi trafił do CNN jako „tańczący sprzątacz ulic”.
Jednak miejscem, w którym postanowił się zatrzymać, okazała się być Polska.
Tutaj rozkręcił swój biznes, gdzie stworzył świat niesamowitych imprez. Obecnie
ma 54 lata, piękną żonę oraz cudownego synka. I nadal poszukuje swojej małej
niezależności.
Opowiedziane wczoraj historie z
pewnością nie były "sztuką dla sztuki". TOFIFEST pokazuje, że życie
jest największą inspiracją, a bunt jednostki w imię wewnętrznej wolności
nieustannie jest warty podejmowanej walki. To uzmysławia nam, że nie jesteśmy
AŻ, ani nawet TYLKO ludźmi. Jesteśmy ludźmi PO PROSTU.
Iwona Rogalska, Ania
Gamelska
Komentarze
Prześlij komentarz