Muzyka
elektroniczna wytwarzana za pomocą mikserów i gramofonów wydaje się nieuchwytna
i słabo dostępna w obiegu ogólnym. Film Radosława Drozdowicza odsłania nieco tę
ciężką kotarę, która dzieli nas od niszowego świata DJ-ów. Jak się okazuje,
jest on bardziej elastyczny niż mogliśmy przypuszczać…
Steve Nash i ekipa DJ'ów z filmu, podczas spotkania |
W programie tegorocznego
festiwalu Tofifest przewidziano kilka wyjątkowych pokazów specjalnych. Wśród
nich znalazł się film dokumentalny realizowany – rzec można – na naszym podwórku.
Steve Nash & Turntable Orchestra
to zarejestrowane na taśmie kulisy zeszłorocznego koncertu w Dworze Artusa i
tym samym przepustka do poznania jedynego w swoim rodzaju przedsięwzięcia od
kuchni. Oczom widzów ukazał się występ orkiestry złożonej zarówno z DJ-ów, jak
i muzyków symfonicznych. Dwa zupełnie przeciwne bieguny muzyki dopasowane w
jedną całość. Jak to w ogóle mogło się udać?
„Ten projekt powstał w dużej mierze z
inicjatywy samej orkiestry symfonicznej. Po dwukrotnym zwycięstwie na
mistrzostwach świata DJ-ów planowałem jakieś nietypowe przedsięwzięcia na
później. Moim pierwszym pomysłem było stworzenie orkiestry z dziesięciu DJ-ów i
fortepianu. Tymczasem, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, dostałem propozycję
zrealizowania wspólnego projektu od Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej” – mówił
główny pomysłodawca, DJ Steve Nash (Kacper Nowak). Po zaangażowaniu dziewięciu
zaprzyjaźnionych DJ-ów i spędzeniu następnych kilkunastu miesięcy na pracy nad
kompozycjami, w grudniu zeszłego roku wypracowana wspólnie muzyka
elektroniczno-symfoniczna rozbrzmiała w Dworze Artusa. Coś, co – mogłoby się
wydawać – nie ma prawa do siebie pasować, spotkało się z ogromnym entuzjazmem
widowni i upewniło chłopaków, że podążają właściwą, niewydeptaną jeszcze
ścieżką.
Odnosząc się do pierwszej fazy
współpracy z orkiestrą symfoniczną, Steve Nash wspomniał też o problematycznej
rozbieżności kulturowej, która dała się zauważyć niemal od razu. Podobnie jak
DJ-e musieli poznawać techniczną stronę komponowania, profesjonalni muzycy byli
oswajani z elektronicznymi tajnikami i nowinkami, o których większość z nich
nie słyszała. Współpraca opierała się zatem na uczeniu się od siebie nawzajem i
pokonywaniu przepaści, początkowo sprawiającej wrażenie nie do przeskoczenia. „Razem
bardzo dobrze się uzupełnialiśmy, może właśnie dzięki temu, że jesteśmy
elementami niezależnymi. Jeśli oskalpujemy ten projekt z fortepianu i DJ-ów, pozostanie
bardzo ładna muzyka. A jeśli oskalpujemy go z orkiestry, to zostanie fajny,
oldschoolowy, elektroniczny klimat, który też potrafi funkcjonować samodzielnie”.
Jednak największej przyczyny sukcesu Steve Nash doszukuje się w samej ekipie,
jaką zebrał do projektu. „Są to ludzie, którym mogłem zaufać, którzy są
najlepsi w tym, co robią i nie mogłem sobie wymarzyć współpracy z lepszym
składem. Mimo, że pierwszy rok pracy był męczarnią i musieliśmy uczyć chłopaków
nut i liczenia, wszystko skończyło się dobrze. I teraz sądzę, że są to
najlepiej wykształceni muzycznie DJ-e w tym kraju” – dodaje.
Na zachętę dla wszystkich,
których urzekło nietypowe połączenie muzyki, grupa zapowiedziała, iż planuje
wydanie płyty. Ale przedtem zaprasza na kolejny koncert. „To, co widzieliście
państwo na ekranie, to zaledwie cząstka. Obecnie przygotowujemy jeszcze większy
projekt z orkiestrą symfoniczną, który zaprezentujemy 13
grudnia w Jordankach” – ogłaszają.
W skład Steve Nash &
Turntable Orchestra wchodzą: Kacper Nowak (Steve Nash), Damian Chmielewski (DJ
Chmielix), Michał Zalewski (DJ Stosunkowodobry), Paweł Falkiewicz (DJ Falcon),
Michał Wasil (DJ Vazee), Piotr Jończy (DJ Haem), Bartosz Pasierbek (DJ Krótki)
i Juliusz Pacek (DJ Fukntion).
Michalina Reda
Komentarze
Prześlij komentarz