Trzeciego dnia toruńskiego Międzynarodowego
Festiwalu Filmowego TOFIFEST ruszyło jedno z najciekawszych wydarzeń, czyli
konkurs filmów krótkometrażowych. Na sekcję Shortcut nadesłano ponad dwa
tysiące filmów krótkometrażowych z całego świata – ta liczba robi wrażenie, tym
bardziej, że trzeba było wybrać zaledwie kilkadziesiąt tytułów, które zostaną
zaprezentowane festiwalowej publiczności w klubie Od Nowa.
Dotychczas nie
miałam okazji obserwować tego typu konkursu, zaś moja znajomość tego rodzaju
filmów ogranicza się do produkcji, które zyskały dużą sławę, czy to dzięki
wyróżnieniom, czy udziałowi znanego aktora, czy też wysokiemu stopniowi virality. Format filmu krótkometrażowego
jest chętnie wykorzystywany przez reklamodawców, twórców poszukujących funduszy
na pełnometrażowy film (przypadek Whiplash), a także przez pomysłodawców filmów
„składankowych”, jak chociażby New York,
I love you. Ilość nadesłanych na konkurs produkcji oraz ogromna
różnorodność tych już zaprezentowanych tytułów dobitnie pokazuje, że taki
rodzaj kina jest zwodniczo łatwy: prostszy w realizacji od pełnometrażowych
filmów, zarówno pod względem technologicznym, jak i scenariuszowym oraz
aktorskim. Jednak owa rzeczywista łatwość (technologie dostępne przeciętnemu
odbiorcy pozwalają na stworzenie obrazów naprawdę wysokiej jakości) wbrew
pozorom stanowi spore wyzwanie: jak w kilku(nastu) minutach opowiedzieć
historię, która ma „ręce i nogi” oraz poruszy widza?
Filmy pokazane
we wczorajszym przeglądzie stanowią doskonałą reprezentację możliwości i
różnorodności kina krótkometrażowego, a przy okazji są dobrym przykładem na to,
że podziały filmów na dokumentalne i fabularne, na animowane i aktorskie, na
amatorskie i profesjonalne tak naprawdę nie mają znaczenia i wprowadzają
niepotrzebne wartościowanie filmowych rodzajów. Najważniejsza jest sama
opowieść i sposób jej snucia. Dlatego też podczas jednego seansu można było
zobaczyć bardzo pomysłowo zrealizowany i zmysłowy wręcz obraz życia stworzeń po
wybuchach wulkanów i stopieniu się lodowców (Planeta Σ) czy minimalistyczną, wręcz surową, ale ciekawie
przemyślaną pod względem kompozycji, historię pewnej rodziny, która okazuje się
być raczej zbiorem przypadkowych i obcych sobie ludzi niż rodziną (Ten Buildings Away), a także
paradokumentalny zapis pewnego weekendu rozwiedzionego ojca i kilkuletniej
dziewczynki (Everything will be ok),
czy opowieść o – wydawałoby się – idealnym letnim dniu nad jeziorem spędzonym
przez dwójkę młodych ludzi zmierzającemu wprost ku romantycznemu finałowi,
który jednak nie nastąpi (On the water).
Warto jeszcze wspomnieć cudownie ironiczną, absurdalno-tragiczną animację o
pewnym bardzo nieśmiałym i zalęknionym mężczyźnie, któremu udział w terapii primal scream przynosi bardzo
nieoczekiwane rezultaty (manOman) czy
dokument o nigeryjskim handlarzu samochodami osiadłym w chłodnej, przemysłowej,
prowincjonalnej części Austrii (Of
Stains, Scrap and Tires) albo też swoiste pożegnanie z młodością w lekkich
oparach post-socrealistycznego absurdu (Auf
Wiedersehen).
Widzowie mogli
również obejrzeć polski film Charon
oraz wziąć udział w spotkaniu z reżyserem tego filmu, Pawłem Hejbudzkim.
Twórca, nagrodzony na festiwalu filmowym w Gdyni (w kategorii Najlepszy Film w
Konkursie Młodego Kina), zdradził publiczności kulisy powstawania Charona oraz swojej współpracy z
aktorami, Adamem Bobikiem (grającym chłopca z zespołem Downa) i Ewą Ziętek
(filmową matką), a także wyjaśnił pewne decyzje artystyczne i fabularne,
dokonane w filmie.
Charon, najdłuższy z dotychczas
zaprezentowanych filmów krótkometrażowych, wyróżnia się także tematyką,
atmosferą oraz sposobem realizacji. Poprzez ciekawe zdjęcia, dobrze zagrane
postaci i pewne niedopowiedzenia wciąga w swój na wpół magiczny świat
upośledzonego chłopca pracującego w spalarni odpadów medycznych. Choć bardziej
rozbudowana pod względem fabuły i galerii postaci produkcja Hejbudzkiego zbliża
się do klasycznego filmu długometrażowego, to pozostaje kolejnym intrygującym
przykładem różnorodności kina krótkometrażowego.
Następne seanse
Shortcut już w czwartek w klubie Od Nowa!
Ewa Pakalska
Komentarze
Prześlij komentarz