19 października po seansie czwartego bloku filmów krótkometrażowych widzowie Festiwalu spotkali się z autorką animacji „Penelope”. Heta Jäälinoja opowiedziała toruńskim widzom m.in. o kształtowaniu własnego stylu, estońskiej edukacji filmowej i związkach swojego obrazu z grecką mitologią.
Fot. Marcin Łaukajtys |
Estońska
szkoła animacji
Jäälinoja
jest rodowitą Finką, jednak od lat mieszka w Estonii. Podczas
spotkania podkreślała, że bardzo ceni styl estońskiej animacji.
Zaletą tej estetyki ma być fakt, że ciała postaci nie są
pozbawione niedoskonałości, takich jak nadmierne owłosienie czy
cellulit. Heta Jäälinoja
powiedziała również o wysokim poziomie studiów filmowych w
Estonii. Tamtejsi wykładowcy dbają o wartość realizowanych przez
studentów filmów i odradzają realizację pomysłów, które nie
zapowiadają się najlepiej. Jednocześnie kadra motywuje do
eksperymentowania z formą i szukania swojego własnego stylu.
Niestety, według autorki, wykładowcy nie są w stanie pomóc
osobom, które chcą próbować swoich sił w sztuce bardziej
abstrakcyjnej.
Na
spotkaniu padło również pytanie o to, czy animacja daje większą
możliwość na opowiedzenie czegoś o rzeczywistości. Zdaniem
gościa niekoniecznie musi tak być, natomiast z pewnością film
animowany daje twórcy pełną wolność kreowania swojego dzieła.
Właśnie dlatego Jäälinoja
postanowiła zająć się tą dziedziną, która pozwala na
odskocznię od realizmu.
Długie
czekanie na Penelopę
Imię
tytułowej bohaterki oraz zaprezentowana w animacji opowieść
nasuwają skojarzenia z mitem o Odyseuszu. Jego żona Penelopa
wiernie oczekiwała go podczas jego długiej podróży do domu. Heta
Jäälinoja
potwierdziła, że można traktować jej film jako humorystyczną
reinterpretację tego mitu. W tej wersji to na krzątającą się po
mieszkaniu Penelopę trzeba czekać. Autorka potem jednak dodała, że
tytuł i imię bohaterki powstały już po całym procesie produkcji.
Mitologia
nie stanowiła więc pierwotnej inspiracji reżyserki.
Festiwalowy porządek
Jäälinoja
powiedziała, że bardzo lubi bywać na festiwalach. Może się na
nich poczuć jak ważna osoba – taką atmosferę tworzą schludne i
niemal sterylne pokoje hotelowe, tak odmienne od jej mieszkania, w
którym zawsze panuje bałagan. Powiedziała również, że
najważniejsze na tego typu imprezach nie są same seanse, a raczej
spotkania z ludźmi czy przebywanie w inspirujących miejscach. Na
koniec reżyserka powiedziała, że odczuła ulgę, kiedy słyszała
śmiech publiczności podczas seansu jej utworu.
„Penelope” to jej pierwszy film komiczny i obawiała się, że
może on nie rozbawić widowni.
Artur Eichhorst
Komentarze
Prześlij komentarz