"Charakter bohatera nigdy nie jest tylko czarny lub biały". Spotkanie z Morganem Simonem

Zdaniem francuskiego reżysera, każdego bohatera da się po części zrozumieć jeśli tylko spojrzymy na problem z jego perspektywy. W filmie „Taste of Ink” Morgan Simon poruszył powszechny problem braku szczerej rozmowy w domu rodzinnym, braku zrozumienia. Projekcja filmu odbyła się wczoraj w Od Nowie. Po seansie widzowie mieli możliwość spotkania się z reżyserem oraz zadania kilku pytań.

fot. Adrian Chmielewski (k35photo)

Tworzę takie filmy, jakie sam chciałbym oglądać

Twórca przyznał, że kieruje się głównie tym, by tworząc film nigdy nie oceniać głównego bohatera. Każdy ma dobre i złe cechy. Postaci wykreowane przez Simona opierają się na kontrastach, a swoją twórczość opisuje jako bazującą na osobowościach i uczuciach. Wybiera aktorów, którzy najlepiej potrafią odegrać role, jakie dla nich wybrał. Jego filmy porównywane są do twórczości Xaviera Dolana. Czy słusznie? Nie zaprzecza. Twierdzi, że obaj mają niepopularny sposób przekazywania tego, co chcą pokazać światu. Jego najnowszy film – "Taste of Ink" – miał premierę we Francji w zeszłym tygodniu, a już otrzymał kilka nagród. Reżyser cieszy się z entuzjastycznych recenzji i docenienia jego pracy. Podkreśla, że ile jest odbiorców, tyle jest opinii. Sam jest zadowolony ze swojego dzieła. Co będzie w przyszłości, zobaczymy - mówi.

W życiu ciężko jest znaleźć odpowiednie słowa. Wiele osób tego nie potrafi

Główny bohater filmu ucieka od codziennych problemów, od cierpienia po stracie matki w świat ciężkiej muzyki. Swoje wnętrze pokazuje światu jako wokalista zespołu hardrockowego. Wyraża siebie poprzez tatuaże. Każdy z nich miał swoją historię, wiele znaczył. Bywa agresywny, ponieważ nie potrafi powiedzieć wprost o tym, co go boli. Trzeba go złamać, aby otrzymać odpowiedź - mówi Morgan Simon. Reżyser zaznacza, że słowa są najtrudniejszym sposobem na wyrażenie swoich emocji, niełatwo jest o nich mówić. Niewyobrażalnie trudno jest powiedzieć "kocham cię", i niewyobrażalnie wiele szkód może spowodować brak okazywania miłości w rodzinie. Według Morgana Simona większość osób spotyka się z takim problemem w swoim życiu. Główny bohater mijał się ze swoim ojcem, którego nie interesowały jego pasje. Zależało mu na jego miłości, wytatuował sobie jego wizerunek, aby mu to uświadomić. On jednak tego nie docenił, interesował się tylko związkiem ze swoją nową partnerką, której okazywał wszystkie swoje uczucia. Nie był świadomy tego, jak ważną rolę w życiu człowieka pełni ojciec.

Czasem trzeba zranić kogoś bliskiego, by poczuć się szczęśliwym

Według reżysera jest to odpowiedź na to, skąd pojawił się kompleks Edypa w filmie. Julia - partnerka ojca - była jedyną osobą, która naprawdę interesowała się głównym bohaterem, poświęcała mu czas i uwagę, w przeciwieństwie do ojca, z którym nie łączyły go zdrowe relacje. Czuł, że dzięki niej może się poczuć szczęśliwy. Reżyser, tworząc taką fabułę starał się wczuć w sytuację nastolatka i w filmie pokazał problem widziany jego oczami. Dopiero pod koniec, kiedy widzimy łzy w oczach ojca, możemy ujrzeć też inną perspektywę - mówi. Spotkanie z Simonem Morganem pomogło widzom zrozumieć film i odnaleźć w nim głębszy sens.

Klaudia Nowak

Komentarze

Prześlij komentarz