O emigracji, piłce nożnej,
dystansie do świata, kontrowersjach katolika i przygodzie aktorskiej opowiedział
nam w lirycznym monodramie „Czesław Śpiewa Solo Act” Czesław Mozil.
Czesław Mozil urodził się 12
kwietnia 1979 w Zabrzu. W wieku pięciu lat wyemigrował z rodzicami do Danii,
gdzie ukończył Duńską Królewską Akademię Muzyczną. Multiinstrumentalista - doskonale gra na akordeonie, pianinie i harmonijce ustnej. Posiada
nietuzinkowy głos, kreśli niebanalne teksty, które w połączeniu z jego
oryginalną osobowością tworzą człowieka-orkiestrę.
Wraz z przyjaciółmi założył w 2000 roku zespół Tesco Value. Nigdy nie stracił kontaktu z krajem, wręcz przeciwnie – coraz częściej odwiedzał Polskę przy okazji tras koncertowych. W końcu artysta osiadł na stałe w ojczyźnie rodziców, upodobał sobie warszawską Pragę, gdzie mieszka, pracuje i bierze aktywny udział w lokalnych przedsięwzięciach.
Wraz z przyjaciółmi założył w 2000 roku zespół Tesco Value. Nigdy nie stracił kontaktu z krajem, wręcz przeciwnie – coraz częściej odwiedzał Polskę przy okazji tras koncertowych. W końcu artysta osiadł na stałe w ojczyźnie rodziców, upodobał sobie warszawską Pragę, gdzie mieszka, pracuje i bierze aktywny udział w lokalnych przedsięwzięciach.
Trzymaj się Polaku z dala od
rodaków
Temat emigracji i imigracji zdaje się ciągle powracać w twórczości Czesława Mozila. Podczas wykonywania Solo Actu artysta poruszył temat różnic kulturowych, z którymi stykał się, mieszkając w Danii. Jako młody chłopiec grałem w piłkę nożną z kolegami, jeden z nich, Ali, pochodził z Turcji. Kiedy umawialiśmy się na następny mecz, np. na godzinę 16, Ali prosił, żebym przyrzekł na Allaha, że na pewno się pojawię o ustalonej porze. Wtedy odpowiadałem: Ali, mogę przyrzec, ale na swojego Boga.
Do tej pory muzyk walczy z ingerowaniem innych w jego życie religijne,
powiedział nam: Wiara jest dla mnie czymś bardzo intymnym. Nie mam potrzeby
opowiadania o tym tabloidom. Spotkałem się z takimi Polakami, którzy potrafili
z mojej twarzy wyczytać, jak dobrym jestem katolikiem.
Czesław zdradził, że podczas „polskich obiadów” w Danii nierzadko słyszał, jak rodacy krytykują życie w Polsce, nieświadomie budując taki obraz kraju wśród swoich dzieci. Łatwo krytykować Polskę, będąc na emigracji w Danii – podsumował artysta.
Syn Heroda
Prowadząc monolog, muzyk zapytał sam siebie: Czesławie, kiedy zacząłeś być Czesławem-artystą? Wszystko zaczęło się od fascynacji religią. Mozil opowiadał nam o swojej pierwszej scenicznej przygodzie. Zaprzyjaźniona siostra zakonna z polskiego kościoła w Kopenhadze powierzyła młodemu Czesiowi rolę syna Heroda w jasełkach, które odbywały się w grudniu, podczas Świąt Bożego Narodzenia. Artysta wspomina, że właśnie wtedy poczuł ów magiczny dreszcz, który zaprowadził go do miejsca, w którym jest teraz. Zrozumiał, że występy przed publicznością dają mu ogromną satysfakcję i uczą go pokory. Z pewnością były to cenne, pierwsze lekcje oswajania się z tremą i publicznością.
Czesław zdradził, że podczas „polskich obiadów” w Danii nierzadko słyszał, jak rodacy krytykują życie w Polsce, nieświadomie budując taki obraz kraju wśród swoich dzieci. Łatwo krytykować Polskę, będąc na emigracji w Danii – podsumował artysta.
Syn Heroda
Prowadząc monolog, muzyk zapytał sam siebie: Czesławie, kiedy zacząłeś być Czesławem-artystą? Wszystko zaczęło się od fascynacji religią. Mozil opowiadał nam o swojej pierwszej scenicznej przygodzie. Zaprzyjaźniona siostra zakonna z polskiego kościoła w Kopenhadze powierzyła młodemu Czesiowi rolę syna Heroda w jasełkach, które odbywały się w grudniu, podczas Świąt Bożego Narodzenia. Artysta wspomina, że właśnie wtedy poczuł ów magiczny dreszcz, który zaprowadził go do miejsca, w którym jest teraz. Zrozumiał, że występy przed publicznością dają mu ogromną satysfakcję i uczą go pokory. Z pewnością były to cenne, pierwsze lekcje oswajania się z tremą i publicznością.
Szaman
Przyglądając się występowi Mozila można odczuć, że artysta to swego rodzaju szaman, który swoim lirycznym monodramem porywa nas w magiczne rejony świadomości. To on dyktował, kiedy publiczność wybuchała śmiechem, to on sprawiał, że na sali wszyscy milczeli lub potakiwali głową ze zrozumieniem. To niesamowite, że jedna osoba potrafi rozbawić tłumy w tak nienachalny sposób, Czesław oczarował widownię będąc sobą, nie siląc się na sztuczność. Solo Act Mozila to hybryda monodramu, stand-upu i koncertu. Widz właściwie nie jest w stanie wychwycić, kiedy muzyk zmienia monodram w piosenkę, kiedy stand-up staje się częścią tekstu śpiewanego, a wszystko to okraszone sporą dawką humoru, barwnego języka i niespotykanej charyzmy.
Czesław zdradził publiczności, że
nie lubi, kiedy media określają go mianem artysty, wielkiego artysty. Sam
nazywa się bardem, grajkiem – czyli kimś kto raczej gra na ulicy lub w
knajpach. Nie deprecjonuje jednak swojego talentu, sytuuje tylko swojego ego w
odpowiednim miejscu, by nadal tworzyć, chcieć więcej, rozwijać się i szukać
nowych środków wyrazu. Jest jednak pewna narcystyczna przyjemność, którą karmi
się Czesław: Kocham patrzeć na siebie na plakatach. Pamiętam kiedy podpisałem
swój pierwszy kontrakt i jadąc autostradą zobaczyłem siebie na wielkim
billboardzie. Mam 169 cm wzrostu, więc możliwość zobaczenia siebie w tak dużym
rozmiarze łechtała moje ego.
Nowe wcielenie Czesława
Podczas Tofifestu możemy zobaczyć także film, w którym jedną z głównym ról zagrał Czesław Mozil – "Szkołę uwodzenia Czesława M." w reżyserii Aleksandra Dembskiego. Jest to historia popularnego muzyka, który porzuca bujne, warszawskie życie celebryty. Bohater trafia do Świnoujścia, gdzie spotyka dwóch stoczniowców, z którymi zakłada pierwszą na Wybrzeżu szkołę uwodzenia. Projekcja odbędzie się w piątek 21 października w klubie Od Nowa o godzinie 19.30.
Dagmara Borkowska
Komentarze
Prześlij komentarz