Moi rodzicie odeszli nagle i przedwcześnie. Nie mogłam sobie z tym poradzić i zaczęłam pisać – mówi Kinga Dębska, reżyserka filmu ,,Moje córki krowy’’. Tak właśnie powstał pomysł na komediodramat, który potrafi wzruszyć do łez, ale również w odpowiednich momentach wywołać uśmiech na ustach widza. Nagrodzony w Gdyni Nagrodą Dziennikarzy oraz Publiczności obraz bez cienia fałszu pokazuje, jak zachowują się ludzie w zderzeniu z trudnymi sytuacjami.
Od lewej: Gabriela Muskała, Agata Kulesza |
Marta (Agata Kulesza) jest znaną
aktorką serialową, która tylko z pozoru odniosła sukces w życiu. Samotnie
wychowuje córkę (Maria Dębska) i nie może dojść do porozumienia ze swoją
starszą siostrą Kasią (Gabriela Muskała). Katarzyna jest przeciwieństwem
nowoczesnej i zdystansowanej Marty -
histeryczna nauczycielka, której mąż jest bezrobotnym leniem. Siostry
nie przepadają za sobą, jednak choroba matki zmusza je do połączenia sił w
opiece nad ojcem.
Film ,,Moje córki krowy‘’ nie
jest kolejnym oklepanym dramatem z przewidywalną fabułą, choć początkowo można
tak sądzić – skomplikowane relacje rodzinne, niespodziewana choroba bliskiej
osoby i próba, z którą muszą się zmierzyć główne bohaterki. Jednak już po
kilkunastu minutach seansu można zauważyć, że to wspaniały komediodramat, który
idealnie zachował równowagę pomiędzy tymi dwoma gatunkami. Historia kina
doświadczyła wielu filmów, które temat choroby wykorzystują, aby szantażować
emocjonalnie widza. W filmie Dębskiej tego nie ma – odpowiednio wyważone
proporcje żartu i tragizmu pozwalają mówić o trudnych sprawach w lekki sposób.
Największą zaletą filmu jest
aktorstwo - Agata Kulesza i Gabriela Muskała idealnie odegrały role sióstr, czyli
tytułowych krów. Kulesza wcieliła się w rolę samotnej karierowiczki, która
wszystkie swoje emocje ukrywa pod chłodną maską dystansu. Muskała doskonale
sprawdziła się jako zbyt emocjonalna, infantylna siostra, która przejawia
słabość do alkoholu. Jednak moje serce skradł Marian Dzięgiel, który na ekranie
stał się surowym, ale kochającym ojcem. Pod wpływem swojej choroby w jednej
chwili potrafił zmienić się w człowieka wulgarnego, wyzywającego swojego córki
od ,,krów’’. Z drugiej strony widać jak
olbrzymią miłością darzy swoje dzieci oraz żonę. To właśnie dzięki niemu
powstały najbardziej komiczne momenty, które sprawiały, że zgromadzeni na sali
kinowej widzowie trzęśli się ze śmiechu.
Film ,,Moje córki krowy’’ nie
obrazuje rodziny idealnej. Dębska pokazuje, że bliskie osoby mogą być źródłem
konfliktów, cierpienia i rywalizacji, jednak najważniejsze jest to, aby umieć
zjednoczyć się pomimo problemów. Obraz
także zaznajamia widzów z sytuacją, z
którą każdy z nas będzie musiał sobie poradzić – żałobą po stracie bliskich,
jednak odchodzi od utartego modelu płaczu i melancholii. Pokazuje, że należy
cieszyć się każdym dniem, a śmierć bliskiej osoby nie powinna oznaczać rozpadu
rodziny, lecz jej zjednoczenie. W efekcie otrzymaliśmy świetny film, który
naprawdę warto obejrzeć.
Martyna Konieczek
Komentarze
Prześlij komentarz