Widziałeś już „Clash”? Ten film zmieni Twoje myślenie o polityce Bliskiego Wschodu! Świeża recenzja wprost z polskiej premiery na 14. Międzynarodowym Festiwalu Tofifest
Wyobraź sobie, że musisz spędzić kilkanaście godzin w odorze koktajli Mołotowa i stłoczonych obcych ciał. Niezbyt przyjemnie, prawda? Na szczęście my, wygodni Europejczycy, mamy przepastne fotele w eleganckich multipleksach i możliwość odbycia podróży filmowej. Bez wystawiania naszych europejskich, wrażliwych nosków na zapach niepewności i strachu przed wojną. Na tego typu wycieczkę możemy się wybrać dzięki ekranizacji Mohameda Diaba, odtwarzającej niepewne dni krwawych zamieszek ulicznych, które wstrząsnęły Egiptem tuż po obaleniu władzy Mursiego.
"Clash" ("Estherbak") |
Bunt, czyli starcie niespójnych wizji Egiptu
Wojsko przejmuje władzę w kraju. Sympatycy odsuniętego od władzy Bractwa Muzułmańskiego wychodzą na ulicę. To już drugi wstrząs rewolucyjny w kraju. Bunt przyciąga także gapiów i zwolenników pierwszej opcji.
Reżyser zabiera nas do szarej więziennej ciężarówki. Początkowo pusta, szybko zapełnia się przypadkowo wyłowionymi z demonstracji ludźmi, których jedynie co łączy, to dzielony nieszczęściem metraż. W powietrzu unosi się brak stabilności politycznej i bunt przeciwnych opcji. Zewsząd lecą rozbieżne hasła. Wspólne są tylko pociski i kamienie.
Kolaż schwytanych
Bohaterowie nie są czarno-biali. Są różni. Mają rozbieżne poglądy polityczne i życiowe. Na jednej pace zostali zamknięci zdeklarowani członkowie Bractwa Muzułmańskiego i ich sojusznicy, zwolennicy wojskowego zamachu, dziennikarska apolityczna reprezentacja, ludzie z przypadku, ciekawskie dzieci. A wśród tego zbioru – także odległe sobie statusy społeczne. Mężczyzna ze strzeżonej dzielnicy, troszczący się o wygląd swoich włosów (nawet w tak nieprzychylnych okolicznościach!) – młody DJ, pielęgniarka czy chłopak z ulicy.
Tu nie ma złych i dobrych
Tak bliska obecność tak odległych poglądów rodzi antagonizmy. Ale wartościowaniu nie ulegają postawy żadnego z bohaterów, nawet wojskowych konwojujących więźniów. Tu nie każdy żołnierz jest zły, nie każdy protestujący skrzywdzony czy dobry. Ten film zamiast skupiać się na poglądach – skupia się na ludziach. Poznaj ludzkie historie i nie oceniaj – w tym haśle można by streścić ideę produkcji.
Usuwamy czarno-biały filtr
Świat zero-jedynkowy jest łatwiejszy w odbiorze, więc takie wizje często kreują publicyści, a my jako odbiorcy dajemy się uwieść prostym obrazom. Zapominamy, że świat przecież wcale nie jest łatwy a logika nie jest oczywista. Mohamed Diab zdejmuje nam z oczu medialny czarno-biały filtr, pokazuje że oceny nie powinny być jednoznaczne. Tom Hanks napisał o „Clash”, że ten film może zmienić sposób, w jaki świat Zachodni postrzega demokrację i politykę Bliskiego Wschodu. A Tobie pozostaje tylko zasiąść wygodnie w fotelu i sprawdzić, czy Hanks miał rację.
Beata Pożarycka
Komentarze
Prześlij komentarz