Wszystko, czego nie widać gołym okiem – recenzja filmu „Tehran Taboo”

Tehran Taboo” to historia mieszkańców współczesnego Teheranu, miasta pełnego sprzeczności. Film dobitnie pokazuje, że odgórne zakazy i restrykcyjne prawo religijne, nałożone na irańskie społeczeństwo, to nic innego jak czysta hipokryzja. W tym kraju „prawdziwe” życie zaczyna toczyć się dopiero pod osłoną nocy. Wtedy też okazuje się, że sfera seksualności Irańczyków to prawdziwy temat tabu.


Ali Soozandeh, niemiecki twórca irańskiego pochodzenia, splata ze sobą losy czwórki bohaterów, których łączy podobne pragnienie. Każde z nich chce żyć na swoich zasadach, tak jak w innych, wolnych krajach. Młody muzyk Babak (Arash Marandi) pragnie tworzyć nowoczesną, elektroniczną muzykę, ale nikt w Iranie nie chce jej wydać, bo jest niezgodna z zasadami Koranu. Matka kilkuletniego niemowy, Pari (Elmira Rafizadeh), aby zapewnić byt chłopcu, zmuszona jest pracować nocami jako ekskluzywna prostytutka. Jest też Sara (Zara Amir Ebrahimi), która chciałaby pracować jako nauczycielka, jednak bez zgody męża nie może spełnić swoich zawodowych marzeń. I wreszcie historia Donyi (Negar Mona Alizadeh), która próbuje odzyskać utracone podczas chwili imprezowego zapomnienia dziewictwo, na tydzień przez zaplanowanym ślubem. Wszyscy w pewnym momencie się spotykają i pozornie próbują sobie pomóc, ale tak naprawdę każde z nich próbuje ratować tylko własną skórę.


Irańczycy codziennie świadomie łamią rygorystyczne islamskie prawo, którego przestrzegania pilnuje policja religijna, a powszechną karą za jego złamanie jest śmierć poprzez powieszenie. Ale, jak to mówią, najciemniej jest pod latarnią i nawet sami przedstawiciele władzy mają coś na sumieniu. Powszechną praktyką jest posiadanie przez wysoko postawionych urzędników państwowych utrzymanek, które gotowe są za opiekę mężczyzny i zapewnienie im dachu nad głową spełniać ich seksualne zachcianki. Ali Soozandeh nie odkrywa w swoim filmie nowej prawdy. Od dawna wiadomo, że im bardziej coś jest zabronione, tym bardziej ludzie tego pragną W Teheranie kwitnie czarny rynek fałszywych dokumentów, podziemie aborcyjne, prostytucja oraz narkotyki. Ludzie żyją w strachu, ale mimo wszystko chcą żyć pełnią życia.


Reżyser zwraca również uwagę na sytuację kobiet, będących w kraju islamskim własnością mężczyzn. Mężatki, aby móc przedsięwziąć coś same: podjąć pracę, złożyć wniosek rozwodowy, przeprowadzić zabieg u lekarza, muszą mieć na to pisemną zgodę męża. Kobiety  w całości skryte pod czadorami albo hidżabami, zakrywającymi tylko ich włosy, marzą o pełni wolności.


Warto zwrócić uwagę na warstwę wizualną filmu. Reżyser do tej pory zajmujący się tworzeniem animacji do filmów fabularnych, dokumentów, czy seriali, postanowił swój debiut nakręcić metodą animacji rotoskopowej. Całość materiału została zarejestrowana z udziałem żywych aktorów, którzy odgrywali poszczególne sceny na tzw. green screenie. Następnie na obraz zostały nałożone filtry, nadające mu rysunkowego charakteru. Jedną z przyczyn przerobienia rzeczywistego filmu na animację była możliwość „dorysowania” autentycznego tła, czyli ulic i krajobrazów Teheranu. Niestety w Iranie film o takiej tematyce nie mógłby powstać. Uzyskany efekt animacji spowodował rozmycie tła i postaci, tworząc z nich zbiór nakładających się na siebie plam barwnych. Wyzbycie się dodatkowych szczegółów uczyniło świat przedstawiony nieco bardziej tajemniczym, „niedokończonym”, skrywającym „to drugie” oblicze Teheranu. 

Anna Skoczek

Komentarze